Częścią warsztatu był taniec intuicyjny. Uwielbiam taniec szczególnie taki, w którym można uwolnić swoje emocje, taki w którym nikt nikogo nie obserwuje i nie ocenia, taniec, który uwalnia.
Pomyślałam, że podczas tego warsztatu odpocznę w pięknym miejscu, z cudownymi ludźmi robiąc to, co lubię.
Malowanie było tylko dodatkiem, farbami nie bawiłam się od dziecka. Moje zaskoczenie było ogromne, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że z każdym dniem coraz chętniej sięgam po farby.
Jednego dnia taniec został odwołany i malowaliśmy cały dzień, poczułam się jak w niebie. Malowaliśmy przez dziewięc godzin, nie miałam ochoty odchodzić od płótna nawet na chwilę, nie czułam głodu ani pragnienia, chciałam tylko malować.
Nie chodzi o efekt końcowy malowania, tylko o tę piękną drogę tworzenia i zanurzania się w sobie coraz głębiej i głębiej.
Kiedy zrobiło się ciemno, przeniosłam się do wewnątrz i malowałam przy lampie. Moje połączenie z farbami i płótnem było nieziemskie. A wewnętrzne odkrycia i wędrówki były czystą radością.
Poczułam, że latam, w końcu znalazłam to, co mnie wycisza i przenosi w świat magii, mój świat niczym niezakłócony. Poczułam połączenie i czułam to całym swoim sercem. Nie chciałam z nikim rozmawiać, nie chciałam się rozpraszać, pragnęłam zagubić się w magicznym świecie kolorów. Pierwszy raz od dawna poczułam prawdziwe połączenie ze sobą.
Poczułam się ponownie jak dziecko i to właśnie było piękne. Zapomniałam, że mam w sobie dziecko, o które trzeba dbać, przytulać i kochać, a przede wszystkim pozwalać mu się bawić.
Podążając za swoją intuicją obudziłam w sobie pasję, poczułam i zrozumiałam czym ona jest i co może mi dać.
Ta pasja obudziła we mnie miłość do kreowania i odwagę do podążania tą ścieżką. Ta ścieżka nie zawsze jest łatwa, bo prościej jest pędzić z wiatrem, ale te najpiękniejsze widoki są, kiedy patrzymy pod wiatr.
Zrozumiałam, że przyszliśmy na ten świat po to by kreować, kreować swoją rzeczywistość i siebie, kreować piękno i dzielić się nim, inspirować i poszukiwać inspiracji oraz piękna po to by dalej inspirować. Wszystko płynie z nas. Patrząc sercem i słuchając intuicji zawsze znajdziemy właściwą dla siebie drogę.
Warsztaty odbyły się sześć lat temu, a ja nadal maluję i nie zamierzam przestawać, bo dzięki temu jestem bliżej siebie, przenoszę się w magiczny świat, mój świat.
Za każdym razem kiedy sięgam po farby, czuję ogromną wdzięczność i radość, że dane mi jest tego doświadczać, uwielbiam pierwsze pociągniecie pędzla, zapach farb, kolory na płótnie. Zawsze pozwalam się prowadzić, nie myślę tylko czuję. Obraz jest już gotowy, ja tylko wydobywam opowieść kolorami i kształtami w zgodzie z tym co podpowiada mi intuicja i serce. Pozwalam by płynęło, bez nacisku do momentu kiedy wiem, że nie ma już miejsca nawet na jedną kropkę.
Maluję z serca, z miłością i akceptacją tego, co do mnie przychodzi. To jest malowanie intuicyjne, nie potrafię inaczej i nie próbuję nawet, bo wiem, że to by nie zadziałało. Nie chodzi o efekt końcowy malowania, tylko o tę piękną drogę tworzenia i zanurzania się w sobie coraz głębiej i głębiej.
Malowanie stało się dla mnie medytacją i głębokim połączeniem z samą sobą, nauczyło mnie być w Tu i Teraz. To są piękne chwile i dzięki nim przychodzą odkrycia i przemyślenia, zawsze kiedy to praktykuję zaczynają dziać się piękne rzeczy i w połączeniu z odpuszczeniem oraz akceptacją to całkowita magia.
Jestem na początku artystycznej, pięknej drogi ale czuję i wiem że to jest moja pasja i powołanie, z tym przyszłam na ten świat i tym pragnę się dzielić. Pewien artysta (niestety nie mogę przypomnieć sobie nazwiska) powiedział kiedyś, że powinniśmy się dzielić swoją kreacją na każdym etapie, bo dzięki temu możemy zainspirować innych. Kiedyś niechętnie pokazywałam swoje obrazy ale dzięki moim przyjaciołom zrobiłam swoją pierwszą wystawę u siebie w domu, obrazy zostały przyjęte bardzo pozytywnie co dla mnie było miłą niespodzianką. Kolejną wystawę ‘On the Path to My Inner Self’ (zobacz relację na YT) zorganizowałam w Ognisku Polskim na South Kennsington, dzięki gościnności Beaty Pióro, która zaoferowała mi wsparcie, piękną przestrzeń i zainspirowała do działania. Dla mnie to był znak, że jeśli wszystko płynie z serca, to właściwi ludzie staną na naszej drodze i pomogą nam zrealizować nasze marzenia bo „kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć”.
Wierzę głęboko w to, że jeśli zaczniemy słuchać swojej intuicji i podążać swoją ścieżką, dotrzemy do skarbów, które drzemią w nas samych, otwarcie serca prowadzi do spełnienia. Wierze, że każdy z nas ma w sobie potencjał, ma swój talent, dlatego trzeba dawać sobie szanse by je odkryć, a po drodze nauczyć się patrzeć na znaki, bo one są wszędzie.
A jeśli robimy coś z miłością, prosto z serca to nie ma możliwości żeby się nie udało. Tak jak pisał Van Gogh ‘what is done with love is done well’
Tak się zadziało u mnie, tylko dlatego, że dałam sobie szansę.
Jeśli moje obrazy oraz to co piszę rezonuje z Tobą zapraszam serdecznie na moją wystawę :
6 /9/ 2019 @ 6.39 pm
Yeha Noha Café
19-21 Station Rd
London SE25 5AG