Opłacało się marzyć
- 17 listopada 2019
- numer 10: Listopad 2019 Rozwój
Zawsze byłem marzycielem!
Wizualizowałem sobie wszystko, nawet ten cały „trip” na wyspy. Widziałem siebie pracującego gdzieś na myjni, czyszczącego odjechane samochody z nadzieją, że w ramach nagrody będę mógł odstawić go do właściciela, delektując się jazdą przez 30sekund. Fajne czasy! Praca – dom, dom – praca, a tu nagle weekend i melanż… Taaak MELANŻ…powinienem sobie wytatuować ten wyraz gdzieś na ciele. Mój wierny towarzysz podróży – mentor, nauczyciel, autorytet. Właściwie to nie o tym chciałem tutaj pisać, więc wypadało by przejść do sedna…
Dałem się poznać ludziom w Europie… Pojawiając się na największych konwencjach jak Berlin, Bruksela, Mediolan, wygrywając co się da. Marka GORSKY zakorzeniła się w świecie tatuażu na dobre. W życiu bym nie pomyślał w tamtym momencie, że będę tatuował Ashley Cole’a , Artura Boruca, Dawida Wolińskiego, czy innych znanych wam ludzi
Ciężkie początki
Tatuażem interesowałem się już w wieku 16 lat. Pamiętam swoją pierwszą maszynkę i dziary robione ukradkiem w pokoju, tak żeby rodzice się nie dowiedzieli. Ech, do dziś słyszę te słowa „chleba z tego miał nie będziesz”. Nikt nie traktował tego poważnie, prawdę mówiąc ja również. Zajawka nie trwała długo, szybko zastąpiłem ją czymś innym i na kilka lat odstawiłem na półkę.
fatalny awans
Znowu Londyn z tym że już kilka lat później. Ja i moja nowa praca…. Awansowałem na stanowisko „przynieś, wynieś, pozamiataj” w Mercedes-Benz gdzieś na Brentford. Heh, kompletnie się tam nie nadawałem…. Ja, człowiek któremu ciężko jest zrobić zakupy spożywcze, gdyż nie o jednym produkcie należy pamiętać, a o całej liście. Nie mogłem się sprawdzić jako logistyk. Za cholerę multi tasking nie jest moją mocną stroną, wręcz odwrotnie. Pracowałem tam może rok, a może mniej, do momentu jak mi podziękowali i tym samym wyświadczyli największą przysługę jaką ktokolwiek kiedykolwiek mógł mnie uraczyć.
robić to, co się kocha
Wtedy powiedziałem sobie że choć nie wiem co, ale utrzymam się tylko i wyłącznie z tego co kocham robić najbardziej na świecie, co sprawia że czuję że jestem coś wart i nadaje rytm mojemu życiu. Rysowałem codziennie, jarałem się każdym małym progresem, biegałem po studiach tatuażu w Londynie z nadzieją, że ktoś mnie weźmie na miotłę… miałbym wtedy okazję podpatrzyć jak ten świat wygląda, a może nauczyłbym się czegoś przy okazji. Nikt mnie nie chciał, choć rysunek miałem nie zły. A może nie chcieli mnie właśnie z powodu, że był za dobry? Nie wiem i się już nie dowiem. Wiem tylko że zmotywowało mnie to jeszcze bardziej. Ołówek palił się dzień za dniem a ja konsekwentnie szlifowałem swój warsztat zarówno rysunkowy jak i tatuatorski. Klienci przychodzili widząc moje bazgroły, później widząc już same tatuaże.
Ciężkie początki
Po kilku tygodniach robiłem może 3 tatuaże w tygodniu, co wystarczyło mi na opłacenie pokoju, jedzenie no i weekend. Nakręcony jak zegarek nie miałem zamiaru zwolnić, nie wiedząc jeszcze jak ta machina się rozbuja. Pamiętam moment w którym zdecydowałem się wyjść do ludzi wynajmując pokoik w barber shopie na Osterley…
Wszystkie zarobione pieniądze szły prosto do rąk właściciela lokalu, lecz wiara w to że w końcu zaskoczy była większa niż Pałac Kultury. Właśnie dzięki niej i odrobinie szczęścia mogę do was pisać z miejsca w którym teraz się znajduję. Klientów było coraz więcej, nie wiem skąd się brali, chyba zaczęło być głośno w okolicy… Młody „Polonez” fajnie dziara… Nie jest drogi, więc jazda!
Każdy chciał mieć dziarę, czuć się wyjątkowy, inny, fajny tzw „badass”.Tym sposobem zapisałem sobie cały miesiąc, nie myśląc o dniach wolnych, bo przecież po co? Cały miesiąc 31 dni z rzędu leciałem na totalnej zajawce, da się ? Wszystko się da!
najważniejsze tatuowanie w życiu
Pamiętam dzień w którym tatuowałem dwie kobiety. Jedna z nich dzisiaj nosi mój pierścionek zaręczynowy i znosi moje wahania nastroju każdego dnia. Ten dzień między innymi odegrał ważną rolę w moim życiu. Od tego dnia właściwie wszystko się zaczęło. Z Anetą długo się nie znałem. Chwilę po tym jak zaprosiła mnie do siebie na „Titanica”. Zostaliśmy parą.
Cole, Boruc klientami
Zaraz po tym zdecydowałem się na wyjazd do Warszawy gdzie przez 2 lata pracowałem w renomowanym w tamtym okresie studiu tatuażu. Nie powiem.. tam rozwinąłem skrzydła, zaszczepiłem w sobie chęć rywalizacji pracując z najlepszymi… W dwa lata dałem się poznać ludziom w Europie… Pojawiając się na największych konwencjach jak Berlin, Bruksela, Mediolan, wygrywając co się da. Marka GORSKY zakorzeniła się w świecie tatuażu na dobre. W życiu bym nie pomyślał w tamtym momencie, że będę tatuował Ashley Cole’a , Artura Boruca, Dawida Wolińskiego, czy innych znanych wam ludzi. Nie zgadłbym, że będziemy mieli studio na Fulham – 3 minuty od stadionu Chelsea i dziarał piłkarzy, celebrytów, muzyków, a nasz salon będzie właśnie tym, najbardziej polecanym na forach internetowych. Nie pomyślał bym też nigdy, że tyle razy stanę na scenie konwencji tatuażu odbierając nagrody, ani że będę jeździł samochodami, które kiedyś miałem okazję tylko czyścić.
Dziś już wiem że opłacało się marzyć, lecz marzenia, bez ciężkiej pracy, determinacji i poświęceń często się nie spełniają. Ja nauczyłem się je realizować.
Kliknij w środek okładki, by przeczytać całość bezpłatnie.
Zobacz
Pobierz PDF
- Presspekt: skład gazet, druk gazet
- Warszawa, Polska: skład DTP gazet i czasopism
- Własna Gazeta – Skład Gazet
- Własna Gazeta – Druk Gazet
- Własna Gazeta – kompleksowe tworzenie gazet
- Własna Gazeta – skład czasopism
- Drukarnia Gazet: Mazowieckie / Polska
- Skład Czasopism
- DM: druk gazet
- DM: druk na papierze gazetowym
- DM: drukarnia gazet
- WG: własna gazeta wyborcza
- druk gazety cennik (wg)
- Skład gazety za darmo (wg)
- Skład tekstu cennik (wg)
- Skład gazety cennik (wg)
- DM: drukarnia gazet Łódź
- DM: drukarnia gazet Poznań
- DM: drukarnia gazet Wrocław
- DM: drukarnia gazet Włocławek